niedziela, 23 października 2011

Warsaw Fashion Weekend 2011

Piątkowy wieczór i sobotnie popołudnie spędziłam w Soho Factory (ul. Mińska 25, Warszawa) na pokazach Warsaw Fashion Weekend. Dotychczas Soho Factory kojarzyłam z eventami organizowanymi przez Maleman Thinktank Society oraz z galerią Leto. Od piątku miejsce kojarzyć będę także w festiwalem mody.


O organizacji będzie później, na początek coś o wystawcach. Wielu z nich można spotkać podczas różnego rodzaju targów rękodzielniczo-modowych (mp. Need For Street, Modobranie). Sabrina Pilewicz zaprezentowała nową kolekcję torebek, mniej formalne torby były m.in na stoisku Boogie na którym prezentowane były Fashionary - ułatwiające projektowanie ubrań notesy/ szkicowniki z sylwetkami męskimi lub damskimi. Eleganckie suknie miały metkę Rina Cossack, dla wielbicieli elegancji (z przymrużeniem oka) w kuchni były świetne fartuchy Cookie (przetestowałam, więc wiem jak się sprawdzają), do tego duża ilość biżuterii i oryginalnych dodatków (np. zegarki Deja Vu). Swoje kolekcje prezentowali także projektanci z Niemiec, piątkowe pokazy rozpoczęły się od pokazu świecących ubrań Moon Berlin, na koniec zaplanowano pokaz kolekcji gościa specjalnego - Michaela Michalsky (dotąd znałam tylko okulary przeciwsłoneczne sygnowane tym znakiem). Sobota to m.in. pokazy kolekcji Agutti, Łukasza Jemioła, Riny Cossack. W czasie trwania Warsaw Fashion Weekend działał także sklep on-line. Pokazy prowadziła Joanna Horodyńska.

 proj. Sabrina Pilewicz

Warsaw Fashion Weekend powstał na bazie klubu BEB. Od pierwszej edycji Bilioneurobab, która odbyła się w 2005 roku (jeśli dobrze pamiętam), zmieniło się bardzo dużo. Pierwsze edycje przedsprzedaży modowych kolekcji na nadchodzące sezony oparte były na zachodnich markach. Przez lata formuła ewoluowała, skupiając się na promowaniu polskich projektantów. Jedno co przez lata nie uległo zmianie, to przymierzalnie. Zarówno podczas pierwszych edycji, jak i teraz przymierzalnie są bardzo prowizoryczne ;)

proj. Rina Cossack

W tym roku pierwszy raz połączono możliwość zakupu kolekcji z pokazami mody. To, że jest to pierwszy raz w nowej formie, było widać. Lokalizacja, czyli Soho Factory, jest już sprawdzona jako miejsce na pokazy mody i to był największy plus imprezy. Największym minusem był brak jakiegoś pomysłu wokół którego event był stworzony. Brak koncepcji, myśli przewodniej. Miałam wrażenie, że organizator w ostatniej chwili postanowił dodać do BEB pokazy mody. Całość sprawiała wrażenie niedopracowania. Mam nadzieję, że przyszłoroczna edycja Warsaw Fashion Weekend (jeśli  będzie w takiej formie kontynuowany) będzie lepiej zorganizowana, bo niewątpliwie jest to impreza z potencjałem.

2 komentarze:

  1. jak na pierwszy raz było OK

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne miejsce (idealne na niedawne Przetwory), ale fashion event bardzo średni.

    OdpowiedzUsuń